Dwie bluzy na wypadek chłodnych wieczorów?
Są.
Szary sweter?
Jest.
Podkoszulki z krótkim rękawkiem?
Są.
Bluzki na ramiączkach?
Również.
Strój kąpielowy?
Jest…są. Eee, po co mi tego tyle? – odparłam, unosząc w
palcach górę od czerwonego stroju oraz dół od stroju w biało czarne paski, a w
walizce dojrzeć można było jeszcze bikini w szarą panterkę. A pod nim brązowe.
Pokręciłam głową z dezaprobatą, gdyż chyba za bardzo poniosła mnie fantazja
przy pakowaniu się. Mama zawsze radziła, aby robić sobie listę
najpotrzebniejszych rzeczy a potem je pakować. Nie pochwalała natomiast,
wyjmowania kupy ubrań z szafy i wrzucenia ich do walizki – tak jak robiłam to
ja. Z bólem serca wyjęłam z walizki brązowe bikini i wrzuciłam je z powrotem do
szuflady z bielizną. W tym samym momencie dobiegł mnie odgłos przychodzącej
wiadomości na facebooku.
‘ Nie chce tam jechać…’ – brzmiała wiadomość od Katriny.
W tym samym czasie obok okienka z czatem pojawiło się drugie
a w nim wiadomość od Adama.
‘ Nie chcę abyś tam jechała…’
Zaśmiałam się cicho.
Zmówili się jakoś czy coś? To, że Katrina nie chcę jechać wiedziałam od
dwóch tygodni, gdyż tyle musiałam słuchać narzekania w stylu – ale tam będzie
za gorąco, jestem blondynką a oni porywają blondynki a potem sprzedają je za stado wielbłądów.
Czujesz to, wracać do Monachium z wielbłądami?! Zaśmiałam się gdyż znowu w tym samym momencie niemalże w
głowie słyszałam ton głosu przyjaciółki, którą mówiła mi to parę tygodniu temu.
Gdy byłyśmy w biurze podróży, jakoś nie miała większych obiekcji. Przytyła i na
pewno nie chcę się przyznać.
‘ Proszę Cię! Będzie fajnie, obiecuję :* Nie oddam Cię za
żadne skarby…tzn. wielbłądy’
– wcisnęłam enter i jednocześnie przeniosłam wzrok
na wiadomość od Adama, a właściwie na zdjęcie które się obok niej wyświetliło.
Adam to mój narzeczony. Tak, dziwna sprawa, bo kto normalny przyjmuje
oświadczyny w wieku niespełna 21 lat. Najwyraźniej jestem nienormalna. Historia
jak z amerykańskiego filmu – ja, zwykła dziewczyna a on, niesamowicie dobrze
zbudowany bokser, z aspiracjami na zrobienie wielkiej kariery. A jednak, historia skończyła się tak jak w
amerykańskich filmach gdyż już w drugim semestrze pierwszej klasy liceum
byliśmy parą. I to tak dobrze dobraną i szczęśliwą, że na mym palcu od
kilkunastu miesięcy lśnił pierścionek z małym diamentem. Spojrzałam na niego
odruchowo i poruszyłam palcami, tak, że małe oczko z pierścionku mieniło się w
świetle słońca.
‘ Nie będzie mi tam dobrze bez Ciebie. Ale wytrzymaj.
Obiecuję, że na następny rok pojedziemy na wakacje razem – i nie ma mowy o
żadnym turnieju bokserskim w tym czasie! Całuję :*’
Enter. Zamknęłam laptopa i przeniosłam wzrok na rozwaloną
walizkę. Nie zastanawiając się długo ruszyłam w stronę szuflady z bielizną i
wyjęłam z niej brązowe bikini po czym śmiejąc się, wrzuciłam je do walizki. A
kto mi zabroni?
- Staaaary. Czujesz to, widzisz to? Słońce, lekki wiatr od
morza i tysiące lasek. Opalonych, szczupłych, czasami pijanych lasek. Raj na
ziemi – emocjonował się brunet siedzący na przednim siedzeniu dużego busa.
Reszta mężczyzn z tyłu kwitowała jego słowa albo okrzykami radości albo jakimiś
żartami, w każdym razie każdy z nich był zadowolony wizją spędzenia dwóch
tygodni w Egipcie. Oczywiście, pierwotne założenie było takie, że jadą tam
zregenerować siły i trenować do nowego sezonu. Ale jakoś w tym momencie każdy z
nich odpychał w myślach tą wizję, aby móc rozkoszować się tym co ich czeka.
Każdy z nich a właściwie prawie. Na jednym z siedzeń młody blondyn ze
skrzyżowanymi ramionami wpatrywał się w szybę i tylko co jakiś czas niechętnie
się uśmiechał słysząc żarty kolegów z kadry. Tak naprawdę nie chciał tam
jechać. Nigdy nie przepadał za takimi miejscowościami w których temperatury w
cieniu dochodzą do 40 stopni a w słońcu człowiek długo nie wytrzyma, bo zacznie
ścinać mu się białko. Nawet te dziewczyny go nie przekonywały. Miał dużo
ambicji i planów na przyszły sezon. Chciał być najlepszy, być sercem i jednocześnie liderem drużyny oraz
poprowadzić ich do zwycięstwa na igrzyskach. Zdawał sobie sprawę, że jeszcze
kilka miesięcy temu nie traktowano go serio. Niespełna dziewiętnastolatek z
głową w chmurach i zbyt wygórowanymi aspiracjami. Jednak zamknął wszystkim usta
kiedy udało mu się wskoczyć do Pucharu Świata i nieźle tam namieszać,
jednocześnie pokazując Austriakom czy Norwegom, że pomimo wieku i słodkiej
twarz mogą nazywać go swoją konkurencją. W tym sezonie miał zamiar być jeszcze
lepszy, bo dobrze wiedział, że nie pokazał jeszcze wszystkiego. Miał nadzieje,
że temperatury nie będą tak drastycznie wysokie jak to sobie wyobrażał.
- Ej Młody, a Ty co taki niezadowolony? Wolałbyś do Dubaju?
– brunet o ciemnych oczach szturchnął go łokciem między żebra na co blondyn
nieco się zgiął i niemal natomiast uderzył pięścią w ramię kumpla.
- Boje się jeżowców, wiesz? – odparł z śmiertelnie poważną
miną a cały bus wybuchnął śmiechem. Blondyn sam uśmiechnął się pod nosem
chociaż tak naprawdę jeżowce trochę napawały go paniką. Ale przecież nikt nie
musi o tym wiedzieć.
***
O mamo, a jednak. Mam nadzieje, że wena nie opuści. Mam nadzieje, że za tydzień pojawi się pierwszy rozdział. Pozdrawiam i mam nadzieję, że się podoba!
pomimo słodkiej twarzy (y)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie zaczyna się interesująco! może z tego coś fajnego wyjść :>
dziękuje Ci bardzo :*
UsuńZapowiada się ciekawie, a jak będzie jeszcze Pieszczoszek to już wgl!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Ciekawa zapowiedź dalszych rozdziałów. Wpadnę jeszcze kiedyś :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Oj, ja też mam nadzieję, że wena nie puści, bo zapowiada się naprawdę ciekawie :))
OdpowiedzUsuń