niedziela, 26 stycznia 2014

Prolog.

Dwie bluzy na wypadek chłodnych  wieczorów?
Są.

Szary sweter?
Jest.

Podkoszulki z krótkim rękawkiem?
Są.

Bluzki na ramiączkach?
Również.

Strój kąpielowy?
Jest…są. Eee, po co mi tego tyle? – odparłam, unosząc w palcach górę od czerwonego stroju oraz dół od stroju w biało czarne paski, a w walizce dojrzeć można było jeszcze bikini w szarą panterkę. A pod nim brązowe. Pokręciłam głową z dezaprobatą, gdyż chyba za bardzo poniosła mnie fantazja przy pakowaniu się. Mama zawsze radziła, aby robić sobie listę najpotrzebniejszych rzeczy a potem je pakować. Nie pochwalała natomiast, wyjmowania kupy ubrań z szafy i wrzucenia ich do walizki – tak jak robiłam to ja. Z bólem serca wyjęłam z walizki brązowe bikini i wrzuciłam je z powrotem do szuflady z bielizną. W tym samym momencie dobiegł mnie odgłos przychodzącej wiadomości na facebooku.

Nie chce tam jechać…’ – brzmiała wiadomość od Katriny.

W tym samym czasie obok okienka z czatem pojawiło się drugie a w nim wiadomość od Adama.

Nie chcę abyś tam jechała…

Zaśmiałam się cicho.  Zmówili się jakoś czy coś? To, że Katrina nie chcę jechać wiedziałam od dwóch tygodni, gdyż tyle musiałam słuchać narzekania w stylu – ale tam będzie za gorąco, jestem blondynką a oni porywają blondynki a potem sprzedają je za stado wielbłądów. Czujesz to, wracać do Monachium z wielbłądami?! Zaśmiałam się gdyż znowu w tym samym momencie niemalże w głowie słyszałam ton głosu przyjaciółki, którą mówiła mi to parę tygodniu temu. Gdy byłyśmy w biurze podróży, jakoś nie miała większych obiekcji. Przytyła i na pewno nie chcę się przyznać.

Proszę Cię! Będzie fajnie, obiecuję :* Nie oddam Cię za żadne skarby…tzn. wielbłądy’ 
– wcisnęłam enter i jednocześnie przeniosłam wzrok na wiadomość od Adama, a właściwie na zdjęcie które się obok niej wyświetliło. Adam to mój narzeczony. Tak, dziwna sprawa, bo kto normalny przyjmuje oświadczyny w wieku niespełna 21 lat. Najwyraźniej jestem nienormalna. Historia jak z amerykańskiego filmu – ja, zwykła dziewczyna a on, niesamowicie dobrze zbudowany bokser, z aspiracjami na zrobienie wielkiej kariery.  A jednak, historia skończyła się tak jak w amerykańskich filmach gdyż już w drugim semestrze pierwszej klasy liceum byliśmy parą. I to tak dobrze dobraną i szczęśliwą, że na mym palcu od kilkunastu miesięcy lśnił pierścionek z małym diamentem. Spojrzałam na niego odruchowo i poruszyłam palcami, tak, że małe oczko z pierścionku mieniło się w świetle słońca.

Nie będzie mi tam dobrze bez Ciebie. Ale wytrzymaj. Obiecuję, że na następny rok pojedziemy na wakacje razem – i nie ma mowy o żadnym turnieju bokserskim w tym czasie! Całuję :*

Enter. Zamknęłam laptopa i przeniosłam wzrok na rozwaloną walizkę. Nie zastanawiając się długo ruszyłam w stronę szuflady z bielizną i wyjęłam z niej brązowe bikini po czym śmiejąc się, wrzuciłam je do walizki. A kto mi zabroni? 
 _________________________________________________________________________________

- Staaaary. Czujesz to, widzisz to? Słońce, lekki wiatr od morza i tysiące lasek. Opalonych, szczupłych, czasami pijanych lasek. Raj na ziemi – emocjonował się brunet siedzący na przednim siedzeniu dużego busa. Reszta mężczyzn z tyłu kwitowała jego słowa albo okrzykami radości albo jakimiś żartami, w każdym razie każdy z nich był zadowolony wizją spędzenia dwóch tygodni w Egipcie. Oczywiście, pierwotne założenie było takie, że jadą tam zregenerować siły i trenować do nowego sezonu. Ale jakoś w tym momencie każdy z nich odpychał w myślach tą wizję, aby móc rozkoszować się tym co ich czeka. Każdy z nich a właściwie prawie. Na jednym z siedzeń młody blondyn ze skrzyżowanymi ramionami wpatrywał się w szybę i tylko co jakiś czas niechętnie się uśmiechał słysząc żarty kolegów z kadry. Tak naprawdę nie chciał tam jechać. Nigdy nie przepadał za takimi miejscowościami w których temperatury w cieniu dochodzą do 40 stopni a w słońcu człowiek długo nie wytrzyma, bo zacznie ścinać mu się białko. Nawet te dziewczyny go nie przekonywały. Miał dużo ambicji i planów na przyszły sezon. Chciał być najlepszy, być sercem  i jednocześnie liderem drużyny oraz poprowadzić ich do zwycięstwa na igrzyskach. Zdawał sobie sprawę, że jeszcze kilka miesięcy temu nie traktowano go serio. Niespełna dziewiętnastolatek z głową w chmurach i zbyt wygórowanymi aspiracjami. Jednak zamknął wszystkim usta kiedy udało mu się wskoczyć do Pucharu Świata i nieźle tam namieszać, jednocześnie pokazując Austriakom czy Norwegom, że pomimo wieku i słodkiej twarz mogą nazywać go swoją konkurencją. W tym sezonie miał zamiar być jeszcze lepszy, bo dobrze wiedział, że nie pokazał jeszcze wszystkiego. Miał nadzieje, że temperatury nie będą tak drastycznie wysokie jak to sobie wyobrażał.
- Ej Młody, a Ty co taki niezadowolony? Wolałbyś do Dubaju? – brunet o ciemnych oczach szturchnął go łokciem między żebra na co blondyn nieco się zgiął i niemal natomiast uderzył pięścią w ramię kumpla.

- Boje się jeżowców, wiesz? – odparł z śmiertelnie poważną miną a cały bus wybuchnął śmiechem. Blondyn sam uśmiechnął się pod nosem chociaż tak naprawdę jeżowce trochę napawały go paniką. Ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć.

***
O mamo, a jednak. Mam nadzieje, że wena nie opuści. Mam nadzieje, że za tydzień pojawi się pierwszy rozdział. Pozdrawiam i mam nadzieję, że się podoba!

5 komentarzy:

  1. pomimo słodkiej twarzy (y)
    jak dla mnie zaczyna się interesująco! może z tego coś fajnego wyjść :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie, a jak będzie jeszcze Pieszczoszek to już wgl!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa zapowiedź dalszych rozdziałów. Wpadnę jeszcze kiedyś :-)

    Zapraszam do mnie : http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja też mam nadzieję, że wena nie puści, bo zapowiada się naprawdę ciekawie :))

    OdpowiedzUsuń